Bez aparatu EEG badanie pracy mózgu w procesie diagnozowania np. padaczek czy napadów rzekomo padaczkowych, a także śledzenie wyników leczenia byłoby niemożliwe, tak jak często wykrycie przyczyny zaburzeń snu czy zachowania i np. omdleń. Badanie EEG prowadzone jest i przy innych dolegliwościach układu nerwowego np. w bólach głowy, po urazach.
- Niestety sprzęt użytkowany w naszej Pracowni EEG był już wysłużony i zawodny, psuł się coraz częściej. Zdecydowaliśmy się kupić fabrycznie nowy, ale to nie są tanie urządzenia. W tym przypadku trzeba było wydać ok. 160 tys. zł. - przyznaje Paweł Pazdan, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Mielcu. - Ale udało nam się wygospodarować znaczącą kwotę, a dodatkowo uzyskaliśmy wsparcie z zewnątrz - dodaje.
Ważnym elementem zestawu do badania EEG są czepki. - Te, którymi dotąd dysponowała pracownia były niewygodne, niestabilne, każdą elektrodę trzeba było przymocowywać osobno. Nowe czepki mają elektrody wmontowane w specjalny czepek, który można łatwo założyć np. na główkę małego dziecka. Ogromnie to ułatwia badanie maluchów. Dla nich samych to o wiele bardziej komfortowe, ale także personelowi pracuje się sprawniej, zresztą także z dorosłymi - wyjaśnia Lucyna Tabor, st. technik elektroradiologii. - Co prawda badanie jest bezbolesne, nieinwazyjne, ale jednak niektórzy dorośli mimo to odczuwają początkowo stres, mają obawy, pytają czy te elektrody mogą oddziaływać na pracę mózgu. Tak nie jest, ale nie da się ukryć, że im sprzęt nowocześniejszy, wygodniejszy, tym w pacjencie mniej obaw - dodaje Ewa Dowhanycz-Kołek, technik EEG.
- Bardzo się cieszę, że udało nam się kupić aparat EEG nowej generacji, a przyszedł w momencie, gdy stary już zupełnie odmówił posłuszeństwa i Pracownia poinformowała, że nie będzie już możliwości wykonania nim prawidłowych badań. Tym bardziej doceniam pomoc Fundacji Prometeo z prezes Katarzyną Cygan na czele, która wspomogła nas kwotą 40 tys. zł., dzięki czemu mogliśmy dokonać zakupu o wiele szybciej - mówi Paweł Pazdan. Radosław Swół, prezes Euro-Eko, jeden z fundatorów, podkreślił, jak ważne jest to, że część zysków z lokalnej firmy można przekazać na rzecz pacjentów mieleckiego szpitala.
- Sami tu mieszkamy, dlatego szczególnie ważne jest dla nas, by tutejszy szpital miał sprzęt wysokiej klasy. Oczywiście każdy ma nadzieję, że nie będzie on służył jemu samemu czy rodzinie, ale życie rządzi się swoimi prawami i jeśli już trzeba z niego skorzystać jako pacjent, to ważne, by był niezawodny - powiedział Radosław Swół.
inf: Aneta Dyka Urbańska
ar