- Chwila cierpliwości. Minie piąta fala, wracamy do szkoły - zapowiadał minister Czarnek w Tarnowie i tłumaczył powody, dla których zdecydowano, że dzieci od V klasy szkoły podstawowej wzwyż, od poniedziałku (31 stycznia) do 28 lutego, będą musiały przejść na naukę zdalną.
- Według danych, które obserwujemy od początku, od powrotu po świętach to rzeczywiście narastało lawinowo i ta liczba dzieci, która znajdowała się każdego dnia w kwarantannie lub w izolacji zmuszona była do nauki zdalnej, ona zwiększała się nawet o ponad 100 % dzień do dnia – mówił minister Czarnek.
W województwie lubelskim 12,5 % dzieci i młodzieży w środę było objętych kwarantanną – informował minister Czarnek.
Z kolei Małopolska w poniedziałek kończy ferie. I w związku z decyzją o nauce zdalne uczniowie klas starszych tuż po zimowej przerwie, zamiast pójść do szkoły, to zasiądą przed ekranami komputerów.
- Małopolska to jest to województwo, które rozpoczęło ferie jako pierwsze, a zatem ta nauka zdalna potrwa tu najprawdopodobniej najdłużej, bo większość województw w Polsce w lutym ma dwa tygodnie ferii, zatem nauka zdalna trwać będzie tylko dwa tygodnie – dodawał minister Czarnek.
Rząd podjął decyzję, że – mimo wprowadzenia nauki zdalnej - najmłodsi uczniowie będą chodzić do szkół.
- Wiadomo, że im mniejszy rocznik, niższy rocznik i młodsze dzieci, tym mniej efektywna nauka zdalna. To jest dla wszystkich oczywiste, więc też nam zależało na tym, żeby jak najwięcej dzieci pozostało jednak w szkole na nauce stacjonarnej. Stąd też roczniki od I klasy aż do IV pozostają, a od V klasy jesteśmy na zdalnym – wyjaśniał minister edukacji i nauki.
Czwarte klasy to blisko 400 tysięcy dzieci w całej Polsce – wyliczał minister, argumentując słuszność podjętych decyzji.