Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama
Reklama

Ruszył pierwszy trening z cyklu "Chodzę bo chcę"

Dziś odbywają się pierwsze bezpłatne zajęcia nordic walking z instruktorem, dla wzmocnienia kondycji i zdrowia oraz dobrego samopoczucia. Mimo niesprzyjających warunków pogodowych, uczestnicy nie przestraszyli się i rozpoczęli swój marsz.

"Chodzę bo chcę" to cykliczne zajęcia z instruktorem nordic walking, które będą odbywały się w każdą środę. Na trening można przyjść bez żadnych opłat.

Będziemy spotykać się co środę o godzinie 9.30. Zajęcia będą tak naprawdę dostosowane do osób, które będą na nie przychodziły. Jeżeli wymagania grupy będą takie, że chcą więcej chodzić, to będziemy robić dłuższe marsze, nabijać kilometry. Jeśli zaś pojawi się grupa, która będzie chciała więcej poćwiczyć, to również dostosujemy zajęcia do grupy z ćwiczeniami, przeplatanymi marszem. Będziemy skupiali się nad prawidłową techniką chodzenia nordic walking, ponieważ przy prawidłowej technice pracuje aż 90% mięśni. Jest to 1 z 5 sportów całego życia, czyli mogą uprawiać go osoby w każdym wieku i praktycznie nie istnieją przeciwwskazania do uprawiania tej dyscypliny sportu. - mówi Dominika Przywara, instruktorka nordic walking.

Spotkania z cyklu "Chodzę bo chcę" odbywały się również w poprzednich latach. Skąd wziął się pomysł na tego typu aktywność dla Mielczan?

Myślę, że wynika to po prostu z obserwacji. Dużo osób z kijami od nordic walking spotyka się na ulicach czy też w lasach. My, jako instruktorzy, widząc osoby, które uprawiają tego typu aktywność i chodzą, jak nazwał to kiedyś mój instruktor, techniką "na kawkę", stwierdziliśmy, że pasowałoby coś z tym zrobić i nauczyć ludzi po prostu poprawnie chodzić, bo są w stanie wyciągnąć z tego dużo więcej, zachowując odpowiednią technikę. - mówi Dominika Przywara.

Sądzę, że z edycji na edycję będzie dołączało do nas też więcej osób. W poprzednim roku byliśmy bardzo zadowoleni z aktywności. Dziś, podczas naszego pierwszego spotkania, pogoda nam nie sprzyja i prawdopodobnie to przestraszyło część osób, ale na naszych kolejnych spotkania spodziewamy się powrotu znacznej ilości ludzi. Zrobimy wszystko, żeby z edycji na edycję dołączyło do nas więcej osób i będziemy starać się zachęcić do uprawiania tego sportu, bo na pewno warto. - dodała Dominika Przywara, instruktorka nordic walking.

Przypominamy, że "Chodzę bo chcę" to cykliczne spotkania z instruktorem nordic walking, które odbywać się będą w każdą środę o godz. 9.30 na ul. Partyzantów. Wyruszamy spod szlabanu. 


Podziel się
Oceń

Reklama

Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na FACEBOOKU!

Reklama
Wernisaż wystawa „Rembrandt Van Rijn – akwaforty” Wernisaż wystawa „Rembrandt Van Rijn – akwaforty” Wernisaż wystawa „Rembrandt Van Rijn – akwaforty” - 25 kwietnia, godz. 18, Galeria ESCEK. Organizator – Dom Kultury SCK.Mecenasem wystawy jest Gminny Ośrodek Kultury w Luzinie. * * *Nie trzeba być znawcą sztuki, żeby skojarzyć to nazwisko – Rembrandt. Ale o tym, że oprócz „Straży nocnej”, czy „Lekcji anatomii doktora Tulpa” i blisko 300 innych obrazów olejnych, ten wielki malarz holenderskiego „złotego wieku” był także rysownikiem i autorem grafik - wie niewielu. A zostawił po sobie tyle samo prac graficznych, co obrazów. Mielecka publiczność będzie miała okazję zapoznać się ze sporą kolekcją akwafort jego autorstwa. Prace, które zobaczymy na wystawie, nie zostały odbite w czasach Rembrandta, lecz 200 lat później, a zawdzięczamy je genialnemu rytownikowi francuskiemu, Armandowi Durandowi. To on podjął wyzwanie uratowania przed zniszczeniem grafik Mistrza, którym groziło zniszczenie z powodu kwasu, który zawierał papier, na którym tworzył Rembrandt. Rolą Armanda Duranda było zakonserwowanie istniejących płyt miedzianych oraz odtworzenie, na podstawie oryginalnych odbitek, tych płyt, które przepadły. Był rok 1864, a zlecenie pochodziło od rządu francuskiego, w którym pośredniczył dyrektor francuskiej Biblioteki Narodowej przy Luwrze. Każda płytkę odtwarzano przez naświetlanie odbitki „z epoki" lampą łukową. Odwzorowane na metalu wgłębienia zgadzały się z oryginalnymi co do jednej tysięcznej milimetra. Wszystko to daleko przed epoką komputerową! Do odtwarzania i odrestaurowania płyt używano materiałów najwyższej jakości, m.in. srebra, amalgamatu, stali, rtęci i miedzi. Do druku grafik użyto kolejnego nowoczesnego „wynalazku” – odpornego na działanie czasu papieru czerpanego. Metoda zastosowana przy odtwarzaniu płyt była tak precyzyjna, że po zakończeniu prac nad grafikami Rembrandta państwo francuskie zakazało jej używania w obawie przed wykorzystaniem jej do produkcji fałszywych pieniędzy. Dzięki niej jednak grafiki Rembrandta ocalono. Dla wielu wystawa ta będzie sporym zaskoczeniem. W odróżnieniu od sporych gabarytowo obrazów olejnych, grafiki Rembrandta są małe, niewiele większe niż etykieta na pudełku zapałek. Dlaczego? Teorie na ten temat są różne. Według niektórych oszczędzał na materiałach, bo przez całe życie miał kłopoty finansowe. Inni domyślali się, że traktował je jako szkice do przyszłych, już wielkoformatowych prac malarskich. Dlaczego jednak „rył” w miedzi, zamiast po prostu rysować bezpośrednio na papierze? Grafiki tworzył w latach 1628-1665. Główne tematy to portrety matki, studia postaci wieśniaków, przedstawicieli różnych warstw społecznych (również żebraków), sceny z Nowego Testamentu, holenderskie pejzaże, sceny rodzajowe oraz portrety. Wystawa będzie prezentowana w Galerii ESCEK do 8 czerwca. Data rozpoczęcia wydarzenia: 25.04.2025 18:00
Reklama
ReklamaAdvertisement
zachmurzenie duże

Temperatura: 23°C Miasto: Mielec

Ciśnienie: 1009 hPa
Wiatr: 20 km/h

Reklama
Reklamadotacje unijne dla firm MŚP
Reklama
NAPISZ DO NAS

WIADOMOŚĆ Z MIELEC.TV

Reklama
test