- Zaczęło grzmieć, błyskać się, chwilę później wystąpiła niesamowita ulewa, zaczęło lać i był grad o wielkości małych kurzych jajek. Wystraszyliśmy się całkowicie, mąż poszedł popatrzeć co się dzieje. Straszne to było, tragedia. Cały dach u nas uszkodziło, drugi tak samo, na trzecim dachówki. Obok dach też zniszczyło. Wszystko uszkodzone jest – relacjonuje pani Rozalia, mieszkanka Nowej Jastrząbki.
Grad powybijał też szyby w oknach, niszczył elewacje budynków i uszkadzał samochody.
- Nie było żadnych alertów, przyszedł deszcz i za chwilę ogromny grad. W ciągu 15 minut było wszystko załatwione. U mnie zniszczyło 4 samochody w tym jeden pracownika. Szyby rozbite, na karoserii wgniecenia, wszystko poniszczone i plastiki i światła obrysowe – opisuje pan Sebastian z Nowej Jastrząbki.
Grad był tak silny, że wybijał dziury w rynnach czy wiadrach. Takiej nawałnicy nikt tu się nie spodziewał.
- Przyszło to niespodziewanie. Nic nie pisało na internecie, ale nic by z tym nie zrobił człowiek, bo co z tym zrobić? - pyta pani Rozalia.
Dodajmy, że na terenie miejscowości trwa wielkie sprzątanie po burzy. Pomagają strażacy, którzy zabezpieczają zniszczone dachy. W wielu miejscach na drogach nadal są namuliska.
Jak mówią mieszkańcy nawałnica trwała około godziny i zaczęła się po północy. Wtedy też wpłynęły pierwsze zgłoszenia do straży pożarnej. W sumie do pomocy przy skutkach burzy skierowano wtedy 48 strażaków z 12 zastępów straży pożarnej. Na miejscu pracowało też kilka jednostek OSP.