Debata nad stanem miejscowej służby zdrowia, ekspres w pakiecie uchwał oraz nieoczekiwana „zmiana” w porządku obrad – tak w skrócie wyglądał powakacyjny powrót do obowiązków Radnych Powiatu Mieleckiego.
Zanim jednak Radni przystąpili do debaty, obszerne sprawozdanie z działalności Zarządu powiatu miedzy sesjami złożył Starosta Mielecki – Stanisław Lonczak. Mimo zaledwie 2 - miesięcznej przerwy wakacyjnej w obradach, na terenie powiatu toczyło się wiele ważnych inwestycji o kluczowym znaczeniu dla mieszkańców, takich chociażby jak jednoczesna budowa dwóch rond (Wola Mielecka, Chorzelów), naprawy osuwisk czy też remonty w szkołach – to tylko niektóre z prezentowanych zadań, które omawiał S. Lonczak.
Scalenia w Padwi ciąg dalszy
Tuż po wystąpieniu Starosty zmianę porządku obrad chciały wymusić mieszkanki Powiatu Mieleckiego, które od kilkunastu już lat nie akceptują wyniku scalenia gruntów w Gminie Padew Narodowa. Ich zdaniem zaproponowany podział gruntów jest dla nich krzywdzący. W tej sprawie toczyło się kilka postępowań wyjaśniających, były też zarzuty karne. Chodzi o rzekome fałszerstwo ponad stu podpisów mieszkańców biorących udział w scaleniu.
-Moim zdaniem ten temat ma podwójne dno - ocenił Starosta Stanisław Lonczak. -Mimo że nie dotyczy on mnie osobiście, uważam że w końcu powinien być załatwiony tak, żeby wszyscy mogli poczuć się usatysfakcjonowani nowym podziałem.
Od pewnego czasu prowadzę na ten temat rozmowy z reprezentantami tej grupy niezadowolonych osób. Uważam, że powoli, ale konsekwentnie, osiągamy postęp w tych trudnych, nie ukrywam, rozmowach.
Z tego właśnie powodu zdziwiła mnie obecność na sesji przedstawicieli jednej z partii politycznych, biorącecych udział w tegorocznej kampanii wyborczej. Moim zdaniem osoby - nazwijmy to - pokrzywdzone podziałem osoby, dają się wciągać w swego rodzaju teatrzyk polityczny. Oceniam, że zainteresowanie ich sprawami przez owych polityków ma charakter koniunkturalny, obliczony jedynie na poprawę wyniku wyborczego.
Zapytam à rebours: gdzie byli owi Panowie przez te wszystkie lata minione? Gdzie pomoc z ich strony? Ciekawe, co będzie po wyborach? Czy tak samo? Wątpię.
Zmiany w szpitalu
Zasadnicza część obrad zdominował temat kondycji mieleckiej lecznicy. Radni od dłuższego czasu domagali się szerszej informacji na temat zmian zachodzących w szpitalu, tak w kontekście finansowym, jak również relacji interpersonalnych.
O ile pierwszy z powodów – finanse były istotne z powodu tego, że szpital od pewnego już czasu „nie wyrabiał” finansowo i trzeba mu było co jakiś czas rzucić koło ratunkowe, co spędzało sen z oczu powiatowym rajcom, o tyle ten drugi wątek – sprawy personalne, obsada stanowisk, brak lekarzy i personelu średniego, to już zmartwienie wszystkich mieszkańców powiatu.
Dyrektor Paweł Pazdan w swoim wystąpieniu skupił się na kwestiach finansowych. Z zaprezentowanego zestawienia wynikało, że kondycja szpitala mimo podwyżek wszystkiego, ma się całkiem dobrze. Zamiast sterty długów, wynika z zestawienia, że szpital zaczyna wychodzić na przysłowiową „prostą”. Z 4,6 mln PLN straty w lipcu ubiegłego roku obecnie wynosi ona zaledwie(!) 322 tys. PLN.
Zapędy do optymizmu niektórych radnych i to z grupy opozycyjnej studził sam dyrektor P. Pazdan, mówiąc że dopiero drugie półrocze pokaże właściwe relacje pomiędzy przychodami, a kosztami.
Nie zmieniło to jednak faktu, że radni byli wyraźnie zadowoleni z zamieszczonych w prezentacji zestawień liczbowych.
W trakcie dyskusji głos zabrali również przedstawiciele związków zawodowych. Zarzucili oni wprost dyrektorowi „wybiórcze” przedstawienie faktów na temat sytuacji w lecznicy, o ile wprost nie zarzucając mu kłamstwa. Poinformowali o blisko 80 toczących się rozprawach przed sadem pracy oraz o przygotowywanych kolejnych ponad 40 pozwach. Ich zdaniem dyrektor nie współpracuje ze związkami, mimo że obligują go do tego przepisy prawa. Zapowiedzieli, że już wkrótce rozpoczną kampanię referendalną, która obliczona jest na wszczęcie akcji strajkowej.
Do radnych dotarła również za pośrednictwem pielęgniarek informacja, że brakuje lekarzy na dyżurach, a z mieleckiego SOR’u codziennie odsyłanych jest po kilkunastu pacjentów w różnym stanie i wieku wprost na oddziały szpitalne. Ludzie ci - przeważnie starzy i nie umiejący sobie poradzić z taką sytuacją, po kilku godzinach odsyłani są z powrotem na SOR. O tym, że SOR nie ma już ordynatora, dyrektor przyznał dopiero po tym, jak poinformowały o tym fakcie pielęgniarki.