-Dostaliśmy właśnie telefon z Krakowa z terminem operacji - 6 grudnia. Bez tej operacji serduszko Wojtusia przestanie bić, zgaśnie już za zawsze... Co tu więcej pisać. Musimy się śpieszyć, póki stan zdrowia Wojtusia jeszcze pozwala na tę operację! - mama Wojtusia
Poznajmy bliżej historię Wojtusia!
Wojtuś miał urodzić się zdrowy. W 7. miesiącu ciąży dowiedzieliśmy się jednak, że nasz wyczekany cud cierpi na śmiertelnie niebezpieczną wadę serca HLHS, czyli urodzi się jedynie z połową serduszka. Wojtuś dostał tylko 50% szans na przeżycie...
2 lipca 2019 roku Wojtuś przez cesarskie cięcie przyszedł na świat. Tak bardzo chciałam go wtedy przytulić, móc powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że będę robić, co tylko się da, by ochronić jego maleńkie życie… Zostałam oddzielona od synka. Przeniesiono mnie na salę, gdzie inne mamy mogły być ze swoimi dziećmi, a ja pełna strachu i lęku o mojego synka, wtulałam się w szpitalną poduszkę, ukrywając łzy.
Kolejnego dnia Wojtuś został przetransportowany do innego szpitala, w którym odbyła się jego pierwsza operacja. Znów byliśmy od siebie oddaleni. Byłam przykuta do łóżka i odchodziłam od zmysłów, co dzieje się z moim dzieckiem. Konieczne było przyśpieszenie drugiej operacji. Kolejne dwa i pół miesiąca spędziliśmy w szpitalu, walcząc o życie synka, bo wdała się SEPSA... Na szczęście nasz dzielny wojownik wyszedł z tego, ale strachu, którego doświadczyliśmy wtedy, nie życzymy nikomu.W marcu 2022 roku pojechaliśmy z synkiem na zabieg cewnikowania serca przed kolejnym, obowiązkowym etapem operacji. Wszystko miało trwać 3 godziny, po czym Wojtuś miał wrócić do mnie na salę, a na drugi dzień do domku. Tak się jednak nie stało... Po zabiegu doszło do komplikacji. Synek trafił na intensywną terapię.
Dziś czekamy na kolejne przedoperacyjne cewnikowanie serca. Musimy również podjąć ważną decyzję czy trzecia operacja odbędzie się w Krakowie, czy w Łodzi. Koszty będą wiązać się z dojazdami do lekarzy jak i opłatami za wizyty, gdyż lekarze, którzy prowadzą Wojtusia w szpitalu, nie przyjmują na NFZ tylko prywatnie. Obecnie z Wojtusiem jesteśmy pod obserwacją kardiologów, immunologa, gastrologa, hepatologa, laryngologa, stomatologów oraz wykonujemy szereg niezbędnych badań, które są również pełnopłatne.
Wojtuś jest na lekach, za które musimy ponosić koszty, dodatkowo dochodzą leki odpornościowe zalecane przez immunologa. Po kolejnym etapie operacji musimy zakupić monitor do pomiaru krzepliwości krwi oraz specjalistyczne paski – to kolejne 5 tysięcy złotych, plus około 500 zł co miesiąc. To ogromne koszty.
-Musimy też wykupić noclegi w okolicy szpitala, by być blisko synka. Dlatego bardzo prosimy o pomoc. Walczymy o chore serduszko Wojtusia, by biło jak najdłużej! Za każdy gest wsparcia dziękujemy! - Rodzice.
Zbiórka pieniężna na portalu Wojtuś Bukowski - zbiórka charytatywna | Siepomaga.pl trwa do 6 grudnia!