Ugruntowana wiedza na temat historii Mielca, gawędziarska swada z elementami autoironii, czyli wszystko, co jest potrzebne, aby uwieść publiczność, zaprezentował w środę, 15 maja, Stanisław Wanatowicz podczas spotkania w Miejskiej Bibliotece Publicznej. O Mielcu, którego już nie ma, opowiadał, prezentując zdjęcia i sypiąc anegdotami jak z rękawa. Zamek, cztery kościoły, klasztor trynitarzy, synagoga, mykwa, 400-metrowej szerokości Wisłoka – to tylko kilka elementów portretu Mielca, którego już nie ma. W drugiej, znacznie krótszej części swojej prezentacji, opowiadał o historii swojej rodziny. Trzeba przyznać, że w nietypowy sposób, prezentując wycinki z prasy sprzed kilkudziesięciu lat…
Stanisław Wanatowicz swoje życie zawodowe związał ze swoim inżynierskim wykształceniem, ale pasji regionalisty oddawał się od czasów młodości i bardzo szybko zaczął się nią dzielić z innymi, publikując m.in. w „Nowinach”, „Głosie Załogi”, „Korso”, „Roczniku Mieleckim”. Tym dzieleniem się swoją wiedzą w mediach zajmuje się - jak sam zdziwiony przekazał obecnym na spotkaniu – od lat pięćdziesięciu. Jest też autorem kilku książek na temat historii Mielca.
Spotkanie w MBP przyciągnęło sporą publiczność, która z zaciekawieniem podążała za barwnymi opowieściami bohatera wydarzenia.